Dawno nie byłam tak zmęczona, ale 4 godziny
brodzenia w śniegu dały mi nieźle w kość. Najgorzej było przed i za Kiczorami,
sporo nawianego śniegu, zaspy, ciągłe zapadanie się w śniegu (pierwsza część
fotorelacji TUTAJ). Najwyższa chyba pora, by zaopatrzyć się w rakiety śnieżne.
W schronisku robię półgodzinną przerwę, szybka
regeneracja i dalej w drogę. Schronisko PTTK na Stożku jest najstarszym
istniejącym polskim schroniskiem w Beskidzie Śląskim.
Budowę rozpoczęto w maju
1920 roku z inicjatywy PTT "Beskid Śląski" w Cieszynie – najstarszej
polskiej organizacji turystycznej na Górnym Śląsku, założonej w 1910 roku.
Uroczyste otwarcie schroniska odbyło się 9 lipca 1922 roku. Podczas II wojny
światowej zostało bardzo mocno zdewastowane, ale dzięki wysiłkowi działaczy
reaktywowanego oddziału PTT zostało uratowane. W latach 1962 – 66
przeprowadzony został kosztowny remont schroniska. Zmieniła się zewnętrzna
fasada, wnętrze zyskało więcej przestrzeni, doprowadzono energię elektryczną,
wodę, wykonano centralne ogrzewanie. Do roku 2007 przy budynku schroniska
istniało turystyczne przejście graniczne.
 |
schronisko PTTK na Stożku |
 |
wnętrze schroniska PTTK na Stożku |
 |
schronisko PTTK na Stożku |
 |
schronisko PTTK na Stożku |
Po opuszczeniu schroniska kieruję się w stronę Stożka
Małego, zejście w zimowych warunkach jest bardzo przyjemnie, bo nie trzeba
uważać na wszechobecne wystające konary i żyjące własnym życiem kamienie. Po
drodze spotykam sympatycznego pana, który wędruje na Stożek żółtym szlakiem z
Wisły Dziechcinki. Dowiaduję się od niego, że szlak jest przetarty i przez
turystów i przez narciarzy biegowych. W pierwszym wariancie zakładałam
schodzenie właśnie tym szlakiem do Wisły, ale stosunkowo wczesna pora (około
13) i przede wszystkim piękna pogoda skusiły mnie skutecznie do tego, by iść
dalej przez Cieślar, Wielki Soszów i dopiero schodzić do Wisły.
 |
w drodze na Cieślar, osiedle Stożek Mały |
 |
w drodze na Cieślar, osiedle Stożek Mały |
 |
Stożek Wielki i Kiczory z podejścia na Cieślar |
 |
w drodze na Cieślar |
 |
osiedle Stożek Mały, w tle Stożek Wielki i Kiczory |
Na Soszowie oczywiście sporo narciarzy, na których
trzeba było uważać. Odcinek szlaku od Soszowa Wielkiego po schronisko jest
niestety mało bezpieczny dla turysty pieszego, bo pokrywa się z trasą
narciarską. W schronisku się nie zatrzymuję, od razu schodzę niebieskim
szlakiem do Wisły Jawornik. I tutaj małe zdziwienie... Schodziłam tym szlakiem
wielokrotnie o każdej porze roku ale nigdy w czasie "oblężenia
narciarskiego". Zapomniałam, że szlak przecina stok narciarski, więc byłam
zmuszona poprzeszkadzać trochę narciarzom :)). A skąd moje zdziwienie? Myślę,
że szlak w sezonie narciarskim powinien być zamknięty (bo nie jest bezpieczny)
dla turystów, a żadnej informacji o jego zamknięciu ani stosownych tabliczek
nie było...
 |
Soszów Wielki, górna stacja Stacji Narciarskiej Soszów |
 |
schronisko na Soszowie |
Na szczęście cała i zdrowa dotarłam do Wisły, skąd
wróciłam do Katowic.
Wnioski do wykorzystania na przyszłość: zakupić
rakiety śnieżne, raczej omijać okolice Soszowa w sezonie narciarskim.
Poniżej profil i przebieg trasy:
Wtedy myślałam, że to moje ostatnie zimowe
wędrowanie w tym sezonie. W drugiej połowie marca będę służbowo w Beskidzie
Żywieckim, więc kto wie – może jeszcze będzie zimowo :)
Piękne moje rodzinne strony :)
OdpowiedzUsuńRozumiem zmęczenie ale dla takich widoków, to lazł bym nawet na czworakach ;-)
OdpowiedzUsuńSuper, pochodziłbym :)
OdpowiedzUsuńDobre zdj
Uroczo! Jak z bajki! Uwielbiam takie górskie scenerie :)
OdpowiedzUsuńZdjęcia cudowne, z przyjemnością oglądam... jesteś mistrzynią :)
OdpowiedzUsuńCoś pięknego! Mogę tu zaglądać wiele razy i wciąż mi mało. Zima w Twoim wydaniu zachęca do długich spacerów i jakoś nie wydaje się groźna.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Kolejna odsłona bajkowej zimy, ja jednak czekam na wiosnę :)
OdpowiedzUsuńDo dobrych wniosków doszłaś, bo rakiety zimą to podstawa :-)
OdpowiedzUsuń"Myślę, że szlak w sezonie narciarskim powinien być zamknięty (bo nie jest bezpieczny) dla turystów, a żadnej informacji o jego zamknięciu ani stosownych tabliczek nie było..." - Ja jestem przeciwny takiemu zamykaniu szlaków, bo najczęściej kończy się to zagrodzeniem szlaku metr przed nartostrada i trzeba szukać obejścia. A tak jak ktoś już tu dojdzie, to sam niech decyduje, czy czuje się na siłach przeciąć nartostradę, czy nie. Byle nie trzeba było skakać przez płotki i inne tego typu ogrodzenia. A nartostrady można znaleźć na mapie (przynajmniej na niektórych), więc można się ich spodziewać w tym miejscu :-)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńHeh, też myślimy o rakietach i w sumie z zimy na zimę o tym mówimy, ale jeszcze nie nabyliśmy... :) Piękne fotografie Aniu, pozdrowienia :)
OdpowiedzUsuń